Podróże/ Polska

Kociewie, czyli polska Toskania

O Kociewiu słyszeliśmy od naszej przyjaciółki, która z niego pochodzi. Za wyjątkiem postojów w drodze nad morze, nigdy jednak się tym kawałkiem Polski bliżej nie interesowaliśmy. Bardziej pociągały nas atrakcje słynnej Szwajcarii Kaszubskiej i rzecz jasna Trójmiasta. W końcu trafiliśmy tu przypadkiem, dzięki agroturystyce o intrygującej nazwie Toskania Kociewska.

Polne ścieżki wokół Toskanii Kociewskiej zachęcają do biegania i wycieczek rowerowych

Opuszczając malownicze wzgórza Kaszub mieliśmy jeszcze wątpliwości, czy był to dobry wybór. Kiedy jednak sączyliśmy już piwo na tarasie naszego pokoju do akompaniamentu cykających owadów i patrząc na słońce chowające się za łagodnymi pagórkami, pomyśleliśmy, że porównanie z Toskanią być może nie jest na wyrost.

Niemal domownicy

Toskańskie konotacje wzmocniły włoskie arie towarzyszące pięknie podanemu śniadaniu, a także stadko osłów w zagrodzie, zwierząt tak charakterystycznych dla śródziemnomorskich wiosek. Kiedy poznaliśmy przesympatycznych właścicieli – byłego śpiewaka operowego Arka i jego włoską żonę Sary – toskańska otoczka nabrała pełnego sensu.

Kawałek raju

Tym razem nasz wyjazd miał charakter częściowo pracowy, więc skupiliśmy się na krótszych wycieczkach samochodowych po okolicy. Spośród wszystkich najbardziej zachwyciła nas ta do Grudziądza. 23 km pomiędzy Nowem a Grudziądzem, lokalną drogą przez Mątawy to w naszym odczuciu jedna z bardziej malowniczych tras w Polsce. Aleja ocieniona częściowo starymi drzewami wiodła nas wśród malowniczych nadwiślańskich wiosek pełnych mennonickich pamiątek i wiekowych bocianich gniazd. Co chwila zatrzymywaliśmy się na sesje fotograficzne bukolicznych krajobrazów.

Jedno z licznych gniazd bocianich w okolicach Mątawy

Niemniej fotogeniczny okazał się pokrzyżacki Grudziądz (choć to już nie Kociewie) ze swoimi imponującymi spichlerzami odcinającymi się czerwienią cegieł od błękitu Wisły. Widok ze świeżo odrestaurowanej wieży zamkowej na rzekę, grudziądzkie mury i piękny stalowy most szczerze zachwyca i z łatwością może konkurować w toskańskimi pejzażami. Zresztą miasto ze swoim położeniem na wzgórzu i masywnymi średniowiecznymi murami przywodził nam na myśl Sienę.

Imponujące grudziądzkie spichlerze

Oszałamiająca panorama Wisły z wieży grudziądzkiego zamku

W drodze powrotnej wpadliśmy jeszcze do równie historycznego Nowego. Ze świeżo odnowionego miejskiego tarasu podziwialiśmy raz jeszcze majestat Wisły, by w później ochłonąć z wrażeń w medytacyjnej ciszy murów św. Mateusza, gdzie patrzyli na nas święci z fresków. Z niezmienną od setek lat obojętnością.

Wiekowe freski i rzeźby w św. Mateuszu w Nowem

A my po cichu wróciliśmy do auta, by zdążyć jeszcze na wieczorną kąpiel w moim ukochanym jeziorze tuż obok Kociewskiej Toskanii. Przy zachodzącym słońcu najdłuższego dnia w roku i do dźwięku cykad i ryku jeleni, patrzyliśmy z wody na rozjaśniające się niespiesznie gwiazdy jasnego, letniego nieba. Myślami przenieśliśmy się do ciepłych toskańskich nocy.

Kociewskie jezioro, idealne na przywitanie lata

Równie wspaniałe były nasze wieczorne przebieżki wiejskimi ścieżkami wokół gospodarstwa. Na tle idyllicznych pól upstrzonych makami i chabrami okolonymi drzewami o powyginanych od starości pniami towarzyszyło nam cykanie owadów i śpiew ptaków. Czy trzeba dodawać borsuka, który przebiegł nam drogę tuż po opuszczeniu bram gospodarstwa?

Panorama malborskiego zamku od Nogatu

W inne dni odwiedziliśmy jeszcze nieodległy Malbork, którego reklamować nie trzeba, Kwidzyn z równie wspaniałym zamkiem (oraz katedrą), Gniew z kolejnym zamkiem ikoną i świetnie zachowaną starówką oraz pelplińską katedrę z barokowym ołtarzem przypominającym swoją skalą i złoceniem świątynie hiszpańskie. Równie ciekawe kościoły spotyka się w Kociewie co chwila, w Piasecznie, Pieniążkowie… Region ten to bowiem serce krzyżackiego imperium, które pozostawiło po sobie wspaniałe ceglane zabytki. Innym emblematycznym zabytkiem regionu są tczewskie mosty nad Wisłą. Pamiętam swoją pierwszą wyprawę z bratem do Trójmiasta. Jadąc maluchem z dziecięcą ekscytacją patrzyłem na trzęsący się stelaż niekończącego się mostu (najdłuższy most w Europie w czasie budowania w XIX wieku). Podczas trwającego obecnie remontu mosty podziwia się z nadwiślańskiego bulwaru Tczewa, na co jednak tym razem nie starczyło nam czasu.

Gnocchi w Wachlarzu smaków w Nowem

Jedzenie:

Na co dzień stołowaliśmy się u naszych gospodarzy (bardzo smacznie), więc okazja do testowania okolicznych restauracji była tylko w dniu wyjazdu. Do „Wachlarza smaków” w Nowem warto wstąpić już dla samego tarasu, z którego roztacza się zachwycający widok na Wisłę. Tutejsze gnocchi ze szparagami nie odbiegały od najlepszego jedzenia, jakie jedliśmy we Włoszech, więc na tej podstawie polecamy miejsce do dalszych testów.

Nocleg: Toskania Kociewska Eco Agritourism, Bochlin 71 (obecnie najem długoterminowy, choć zawsze warto sprawdzić)

Mogą Ci się też spodobać:

Brak komentarzy

Zostaw komentarz